Choć temat budowy skoczni w rodzinnym mieście Johanna Andre Forfanga – Tromsø istnieje już od jakiegoś czasu, sprawa teraz nabrała rozpędu. Mianowicie, zaczynają powstawać pierwsze plany budowy, a wzgórze przeznaczone do budowy skoczni wizytował Walter Hofer.
Budowa obiektu na północy Norwegii jest dobrym przedsięwzięciem taktycznym w kontekście ostatnich problemów z brakiem śniegu w Pucharze Świata. Panuje tam długa zima, co daje możliwość uczynienia z niej areny rezerwowej dla odwołanych konkursów. Według Waltera Hofera na takie plany jest jednak za wcześnie.
– Zbyt szybko, aby myśleć o sezonowym otwarciu w Tromsø. Najpierw trzeba wznieść obiekt na wzgórzu, a potem możemy spojrzeć na kalendarz – mówi austriacki działacz.
Największym problemem jest jednak zebranie odpowiedniej ilości środków finansowych koniecznych do budowy skoczni. Przeciętny wydatek potrzebny do realizacji takiego przedsięwzięcia to 200 mln koron norweskich. Forfang nie traci jednak z tego powodu zapału:
– Gdyby to było nierealne, prawdopodobnie ten projekt upadłby dawno temu. Zaszliśmy tak daleko, że zaczyna to wyglądać całkiem realistycznie – wyznaje reprezentant Norwegii.
Północ Skandynawii zachwyca swoimi walorami turystycznymi. W końcu to połączenie gór, morza oraz bogatej natury. Ta niewątpliwa zaleta może przyciągać kibiców skoków narciarskich, a także ubogacać widowisko sportowe.
– To będzie najważniejszy moment w mojej karierze, jeśli pewnego dnia skoczę w międzynarodowym konkursie w moim rodzinnym mieście. To będzie wspaniałe. Już nie mogę się doczekać startu. Mam nadzieję, że nie będę musiał czekać na to przez wiele lat – dodaje Forfang.
Źródło: berkutschi.com